..:: ELIXIR | Gry Fabularne(RPG) | Gry Komputerowe(cRPG) | Fantastyka | Forum | Twoje Menu Ustawienia
   » Ogólne

   » Rozgrywka

   Szukaj
>NASZE STRONY
 MAIN
:: Strona Główna
:: Forum
:: Chat
:: Blogi

 GRY FABULARNE
:: Almanach RPG
:: Neuroshima
:: Hard HEX
:: Monastyr
:: Warhammer
:: Wampir
:: D&D
:: Cyberpunk2020
:: Earthdawn
:: Starwars
:: Arkona

 GRY cRPG
:: NWN
:: Baldurs Gate
:: Torment
:: Morrowind
:: Diablo

 FANTASTYKA
:: Literatura
:: Tolkien
:: Manga & Anime
:: Galeria

 PROJEKTY
:: Elcards
:: Chicago

   Statystyki
userzy w serwisie:
gości w serwisie: 0

Polowanie na myśliwego


Z drzemki wyrwał go dźwięk rogu myśliwskiego. Poderwał się na równe nogi chwytając za rękojeść miecza i rozglądając się na prawo i lewo. Noc rozświetlał okrągły księżyc. Smugi jego blasku spływały spomiędzy liści. Nic nie zauważył, więc pomyślał, że słuch mu płata figle. Gdy jednak zaczynał znów układać się do snu ujrzał odległe światła pochodni. Zerwał się ponownie, zebrał pospiesznie swe rzeczy i wskoczył na drzewo. Zwinnie przemieszczał się z gałęzi na gałąź, z drzewa na drzewo, aż znalazł się w pobliżu ludzi niosących gorejące łuczywa. Około czterdziestu chłopa szło z widłami, kosami, kilofami pokrzykując, śmiejąc się i klnąc. Drathin ruszył za nimi.
Gałęzie były jeszcze wilgotne po dziennej ulewie, lecz przyzwyczaił się już do takich warunków i chodzenie po drzewach nie sprawiało mu problemu.
-Jak dorwę Anatora to powieszę sobie jego skórę na ścianie. – krzyknął jeden z chłopów.
Drathinowi zmroziło krew w żyłach i zatrzymał się na chwilę.
Anator to wilkołak z piekła rodem. Pewnej nocy zakradł się do jednej z okolicznych wiosek i tylko dwoje ludzi uszło wtedy z życiem. Masakra, jaką tam urządził oraz inne opowieści o nim napełniła lękiem wszystkich tutejszych rolników i przejezdnych kupców. Wyznaczono za jego łeb sporą sumę. Wiele grup chłopów wyruszyło z chęcią wzbogacenia się i zdobycia sławy, jednak znajdowano po nich tylko roztrzaskane widły czy kosy i to, co bestii nie smakowało. Wynajęto wielu najemników, nawet Łowca Czarownic postanowił zgładzić bestię, lecz o wszystkich słuch zaginął. Świadkowie, którzy mieli szczęście go zobaczyć i przeżyć opowiadali, że to prawie sześciometrowy potwór, i że krowę zabija jednym machnięciem łapy.
-Taak, za tą kasę kupię sobie ogromne połacie ziemi i wybuduję piękny dom.
- A ja pojadę do miasta sobie poużywać. – zarechotał trzeci.
- Dajcie spokój. Musimy go najpierw znaleźć, a jak będziecie się tak wydzierać to on znajdzie nas. Gaście pochodnie! - wydarł się ten, który wyglądał na ich dowódcę.
- Spokojnie Davel, chcemy się tylko pośmiać. – szturchnął go jeden z nich.
Nazwany Davelem wymierzył pogardliwe spojrzenie.
- Tak, jeśli chcesz się tak wydzierać to proszę bardzo, idź przed nami. Ja chcę się jeszcze wiele razy śmiać w życiu i świętować zabicie tej kudłatej kuleczki, więc zamknij ryj albo rób za przynętę!
- Dobra stary, po co się tak denerwować. Chłopaki, gaście pochodnie!
Gdy tylko skończył mówić nocną ciszę przeszyło głośne wycie. Drathin zamarł. Wydawało się, że wycie dobiegało zewsząd. Chłopi obracali się panicznie w prawą i lewą stronę.
- Durnie! Uspokójcie się. Bestia jest spory kawałek stąd.- warknął Davel.
Facet musi być doświadczonym łowcą skoro zachował tak zimną krew... albo niesamowitym głupcem. – pomyślał Drathin.
Kolejny raz rozległo się wycie. Tym razem nieco bliżej, chłopi jednak opamiętali się.
- Idziemy! – szepnął
Ruszyli przez las jednak teraz nie było słychać żadnych żartów, a ich pewność siebie szybko zgasła. Chłopi modlili się teraz po cichu do swoich bogów prosząc, by nie dali im zginąć z łap wilkołaka.
KRACH! Gałąź po Drathinem się ułamała i ten zawisnął na jednej ręce. Zaklną po cichu i szybko wciągnął się z powrotem na drzewo znikając w gąszczu liści i gałęzi.
Jeden chłop upuścił widły i zaczął uciekać, drugi pisnął ze strachu, reszta zamarła w bezruchu przyglądając się bacznie drzewom. Davel ruszył w stronę gałęzi, która runęła na ziemię. Obejrzał ją uważnie, potem drzewo i miejsce skąd gałąź się ułamała.
- To próchno. Nic dziwnego, że się ułamało... Idziemy dalej, czeka na nas zwierzyna. – oświadczył.
Albo myśliwy. – pomyślał Drathin. Szedł dalej za nimi, tym razem jednak bacznie oglądając gałęzie.
W końcu weszli na skraj polany. Na jej środku leżało jakieś wielkie cielsko, nad którym w blasku księżyca unosiła się para. W nos Drathina uderzył odór krwi i śmierci. Chłopi chwile się wahali. w końcu jeden z nich ruszył w stronę padliny, a reszta poszła w ślad za nim.
-Co robicie głupcy...? On tu na nas czeka...!- Warknął szeptem Davel, który jako jedyny został w krzakach. – Wracajcie...!
-Nie pękajcie... Najadł się i uciekł. – Krzyknął jeden z Chłopów.
Davel zaklną pod nosem, jednak z miejsca się nie ruszył. Gdy rolnicy znaleźli się przy zwłokach zaczęli je oglądać i wysnuwać teorie jak Anator mógł zabić tak wielkiego niedźwiedzia. Nagle ponownie rozległo się wycie. Drathin zobaczył, że skóra Davela przybrała barwę mleka. Chłopi zaczęli rozglądać się w panice po koronach drzew. Jeden z nich nie wytrzymał i zaczął biec w stronę lasu. Po liściach drzew przeszła fala, która zatrzymała się nad wbiegającym do lasu człowiekiem. Chłop zniknął w ciemność pod drzewami i po chwili rozległ się wrzask umierającego człowieka. Z mroku lasu wyleciało rozerwane ciało nieszczęśnika. Wieśniacy zaczęli się głośno modlić i próbowali utworzyć koło. Drathin dostrzegł błysk czerwonych ślepi i z pomiędzy drzew wyszła potężna bestia. Zorientował się, że świadkowie nie kłamali. Anator był olbrzymi. Kolejny chłop czmychnął w stronę lasu jednak wilkołak szybko znalazł się koło niego i spotkał go podobny los, co poprzedniego uciekiniera. Davel tchnięty nagła odwagą wbiegł w środek okręgu i zaczął wydawać głośne komendy. Anator powolnym krokiem zbliżał się do nich, a chłopi coraz bardziej się cofali. W końcu Davel dał rozkaz natarcia. Chłopi, jakby nie rozumiejąc, stanęli jak skamieniali...
Na drugą komendę zareagowali i ruszyli szturmem na zwierzę. Anator przeskoczył ich, lądując za nimi i od razu chwytając i rozrywając jednego nieszczęśnika.
Kolejny wieśniak czmychnął w stronę lasu. Reszta ponowiła atak i cudem osaczyła bestię. Wilkołak został ugodzony widłami w tylną łapę i kosą w plecy, jednak grupka trzydziestu sześciu ludzi szybko topniała. Ginęli przebijani w tłoku widłami i kosami przez swoich kamratów, którzy panicznie próbowali dosięgnąć Anatora. Ten porywał po jednym człowieku, odskakiwał na bok i rozszarpywał go szybko.
Krzyki umierających i walczących niosły się dalekim echem w las. Gdy bestia została ugodzona po raz trzeci wpadł w taką furię, że szczątki wylatujące z jego łap nie przypominały ludzi, krew bluzgała na prawo i lewo, a po chwili wszędzie walały się już ludzkie wnętrzności. Po niedługim czasie na polu bitwy został już tylko Davel i Anator. Wilkołak stanął niedaleko chłopa, naprzeciw niego. W jego boku wciąż tkwiły widły. Davel zaczął się cofać w stronę lasu, jednak chyba rozumiał, że nie ma szans i rzucił się na bestię. Biegł wrzeszcząc i przeklinając poczwarę, lecz ta nawet nie drgnęła. Gdy był niewiele ponad dwa metry od niej, ta odskoczyła w bok, a zaskoczony Davel pośliznął się na mokrej od krwi trawie i runął plecami na ziemię. Kosa wyleciała mu z rąk.
Anator podszedł do niego i przyglądał się mu swoimi przekrwionymi, błyszczącymi ślepiami. Jego sierść była pozlepiana krwią. Utykał nieznacznie na jedną łapę. Davel zaczął się zaczął czołgać się wstecz, lecz, nim zdołał pokonać trzy metry, wilkołak runął na niego rozszarpując go na kawałki.
Drathin z przerażeniem przyglądał się tej scenie. Po rozprawieniu się z człowiekiem zew wilkołaka znów przeszył noc. Wyszarpnął z boku widły, odwrócił się i runął w las. Po dłuższej chwili znów przenikliwy krzyk umierającego oznajmił, że uciekający chłop został wytropiony i zabity. Drathin żałował, że poszedł za tymi wieśniakami. Znajdował się teraz w piekielnych opałach. Cisza, która zapanowała w lesie, przerażała go jeszcze bardziej niż krzyki konających. Gdy coś szarpnęło niedaleko gałęziami poczuł, że coś ciepłego płynie mu po nodze, i że w kroczu zrobiło mu się wilgotno. Skulił się wmawiając sobie, że bestia już się najadła i poszła ułożyć się do snu. Usłyszał węszenie gdzieś obok, ale te zaraz ustało. Drathin, choć dawno zapomniał o bogach, zaczął mamrotać jakąś modlitwę.
Zew wilkołaka ogłuszył go i niemal strącił na ziemię. W ostatniej chwili złapał się gałęzi. Gdy otworzył ponownie oczy zobaczył nad sobą błysk czerwonych ślepi pośród olbrzymiej zakrwawionej głowy. Strach, jaki wypełnił jego serce spowodował, że puścił się i upadł na ziemię.
Stęknął z bólu i na chwile zapomniał o zagrożeniu. Szybko jednak otrzeźwiał i zobaczył nad sobą postać potężnego Anatora i błysk jego kłów...


Tristen.
komentarz[10] |

Komentarze do "Polowanie na myśliwego"



Musisz być zalogowany aby móc oceniać.


© 2000-2007 Elixir. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Designed by Corwin Visual
Engine by Khazis Khull based on jPortal
Polecamy: przeglądarke Firefox. wlepa.pl


   Sonda
   W którym dziale trzeba więcej artykułów?
Bestiariusz
Przygody
Opowiadania
Zdolności
Przedmioty
Profesje
Postacie
Miejsca
Zasady
Musisz być zalogowany aby móc głosować.

   Top 10
   Wilkołak
   Elfia Wdzięcz...
   Tworzenie Pos...
   Wiedźmin
   Skarb Piramidy
   Chart
   Świątynia Upa...
   Zew Krwi
   Biały Płomień...
   Płomienie Smo...

   ShoutBox
Strona wygenerowana w 0.026278 sek. pg: