Szukaj |
>NASZE STRONY |
MAIN |
|
|
GRY FABULARNE |
|
|
GRY cRPG |
|
|
FANTASTYKA |
|
|
PROJEKTY |
|
|
|
|
Statystyki |
userzy w serwisie: gości w serwisie: 0 |
|
|
|
|
Gnoza
Wyłoniła się z mroku nocy, sunąc powoli jak zjawa między wiejskimi chałupami. W jednej ręce ściskała umazany w ciemnej posoce miecz o szerokim ostrzu, w drugiej trzymała odrąbaną głowę bestii. Jej twarz i ubranie były umorusane w błocie i zakrzepniętej krwi. Wójt mimowolnie postąpił krok do tyłu otwierając usta z zmieszanymi uczuciami strachu i zaskoczenia. Cofnęła się zresztą całą zebrana starszyzna wioski. Głowa potwora głucho stuknęła o ubitą ziemię po czym potoczyła się tuż pod ich stopy. Któryś ze stojących dusząc krzyk głośno nabrał powietrza. Wójt chciał coś powiedzieć, wytarł usta rękawem w całkowicie bezsensownym geście, ale nie potrafił dobyć z siebie jakiegokolwiek dźwięku.
Niemal nie dostrzegł jak kobieta, zupełnie ignorując zebranych na placu ludzi bezceremonialnie oparła miecz i wyciągnięty za pasa stary wyszczerbiony topór o drewniane koryto przed karczmą i obmyła w nim twarz. Ściągnęła wzmacniane żelaznymi płytami skórzane rękawice i pomagając sobie zębami rozsznurowała rzemienie ochraniaczy które nosiła na przedramionach.
-Zapłata za ubicie bestii pani. - wyjąkał w końcu wójt, wyciągając przed siebie drżącą rękę z sakiewką.
Kobieta odwróciła się i spojrzała na niego spod posklejanych krwią i brudem włosów.
-Zatrzymajcie pieniądze wójcie. – powiedziała spokojnym, niemalże zmęczonym głosem, po czym zanurzyła dłonie w wodzie i jeszcze raz opłukała twarz. Wyprostowała się, wiążąc włosy z tyłu głowy. Wójt mógł w końcu się jej przyjrzeć. Była młoda, jeszcze przed trzydziestką miała śniadą cerę, jak u koczowniczych plemion, ale mówiła bez obcego akcentu, musiała być urodzona w Imperium. Ubrana jak mężczyzna, spodnie, wysokie buty, oraz kolczuga założona na watowanym kaftanie, spięta szerokim wojskowym pasem. Całe odzienie pokrywało teraz błoto i krew potwora.
-Możecie zatrzymać pieniądze. – powiedziała odwracając się do niego plecami i wchodząc do stajni. – Zapłaćcie tylko karczmarzowi za nocleg i pasze.
Po chwili wyłoniła się z powrotem, prowadząc obładowanego zapasami cisawego konia, na którym przyjechała do wioski dwa dni temu. Przytroczyła miecz i topór do kulbaki i dosiadła wierzchowca.
-Otwórzcie bramę.- powiedziała tym samym spokojnym głosem patrząc z góry na wójta.
-Nie możemy pani, nie wolno otwierać bramy w nocy. – pośpieszył z wyjaśnieniami.
-Otwórzcie bramę. – powtórzyła, cały czas spoglądać na niego, bez żadnych emocji, zmian w głosie, jakichkolwiek śladów zniecierpliwienia.
-Dobrze. – odparł po chwili wójt.
strony: [1] [2] [3] [4] |
komentarz[24] | |
|
|
|
|
|
|
|