Szukaj |
>NASZE STRONY |
MAIN |
|
|
GRY FABULARNE |
|
|
GRY cRPG |
|
|
FANTASTYKA |
|
|
PROJEKTY |
|
|
|
|
Statystyki |
userzy w serwisie: gości w serwisie: 0 |
|
|
|
|
Krzyk rycerza przeszedł w rzężenie kiedy spróbował spojrzeć na tę klingę, jednak hełm uniemożliwiał mu to. Wtem jednak jego nogi oderwały się od śniegu, kiedy został podniesiony na kilkanaście centymetrów. Potężny zamach posłał go na ziemie zsuwając z ostrza. Dopiero teraz Koningdottir dostrzegła osobę, która ocaliła jej życie i oczy jej rozszerzyły się bardziej niż kiedy myślała, że zginie.
Ludzki mężczyzna stojący obecnie nad nią, nie był ani Kurganem, ani Norsmenem. Był na to trochę za niski, i - co częściowo wpłynęło na jej zaskoczenie - za potężnie zbudowany. Najmocniejsi z jej rodaków byli w stanie osiągnąć zdrową wagę stu kilkunastu kilogramów, ale mierzyli przy tym ponad dwa metry wzrostu. Ten mężczyzna był niższy od niej, ale wątpiła aby ważył mniej niż sto dziesięć. Bezrękawnik naprędce wycięty i sklecony ze skóry białego tygrysa opinał mocno szeroki tors przybysza, ukazując węźlaste ramiona o rozmiarach jakich nigdy nie widziała wcześniej u ludzi. Również włosy mężczyzny zdradzały jego obce pochodzenie, bowiem gęsta czupryna utrzymywana w stosunkowym ładzie przez skórzaną opaskę nie była ani czarna, ani ruda, ani złota - a ciemnobrązowa. Grzywa ta okalała regularną, przyprószoną kilkudniowym zarostem twarz w której dominowała para głębokich, granatowych oczu.
To właśnie te oczy, płonące wewnętrznym lodowatym ogniem przykuły najbardziej uwagę córki jarla, kiedy głos starej kobiety ponownie rozbrzmiał w jej pamięci. Mężczyzna jednak nie miał zamiaru czekać, przerzucił więc miecz do lewej ręki, pochylił się i podniósł Barbarę do pionu.
[Możesz chodzić i walczyć?] spytał w khazalickim, przyglądając się jej uważnie.
- Co? – automatycznie spytała w swym własnym języku jednak zobaczywszy jak jej wybawca wznosi oczy ku niebu otrząsnęła się z zaskoczenia [Mogę!]
Schyliła się gwałtownie po swoje miecze jednak intensywny, łamiący ból sprawił, że upuściła jeden z nich nieomal od razu. Oboje spojrzeli na jej prawą dłoń dostrzegając opuchliznę jaką pokryły się palce Koningdottir. Musiały zostać połamane, kiedy rycerz nadepnął na jej dłoń.
[To nic] brązowowłosy orzekł z westchnięciem [ja będę zabijał tych goblinich synów. Ty pilnuj tylko abym nie uśmiercił nikogo od was]
Barbara kiwnęła głową ruszając szybko za nim pomiędzy walczących.
[Ten z brodą to nasz] rzekła wskazując mu najbliższą grupę walczących, w której samotny norsmen stawiał czoła czterem grabieżcom. Z gardłowym okrzykiem niski mężczyzna rzucił się w ich stronę...
Wódz kurganów nie spodziewał się ataku "bykiem" i był na niego zupełnie nieprzygotowany. Stalowy hełm trzasnął w tors mężczyzny powalając go na ziemię. Ciemnowłosy jednak odtoczył się od razu w bok unikając ciosu, który rozszczepiłby jego zbroję i zakończył życie. Koning nie zamierzał jednak pozwolić wrogowi tak łatwo wymigać się z niesprzyjającego położenia. Począł więc gonić go i uderzać raz za razem zmuszając dumnego sługę chaosu do tarzania się w śniegu niczym pijana mysz.
Kurgan co i rusz próbował jakichś sztuczek, ale Geraldsen był zbyt doświadczony aby dać się na którąś z nich nabrać. W końcu ciemnowłosemu nie pozostało nic innego jak postawić wszystko na jedną kartę. Skulił się maksymalnie i wykonując nagły wyrzut nóg spróbował gwałtownie wstać. Jarl już jednak na niego czekał. Zamaszyste uderzenie, wzmocnione jeszcze skrętem bioder i ramion trafiło wodza grabieżców w splot słoneczny. Stalowy szpon przebił kolczugę jak pergamin zagłębiając się w ciało ciemnowłosego i miażdżąc jego żebra swoim styliskiem. Krew buchnęła z ust Kurgana kiedy on sam obwisł na nadziaku Koninga. Ostatnim wysiłkiem spojrzał na swego zabójcę.
- Miałem zostać... – wychrypiał bulgocząc przepływającą mu przez gardło krwią – bogowie obiecali...
- Taa... każdemu obiecują – norsmen prychnął ze wzgardą i bez cienia litości wyszarpnął szpon z ciała chaośnika.
Ciemnowłosy zwalił się na ziemię charcząc i krwawiąc. Pozostali grabieżcy ujrzawszy to przystanęli na moment nie mogąc uwierzyć w śmierć najgroźniejszego spośród nich. Wojownicy ze Skanlif uderzyli zaś ze zdwojoną siłą prowadzeni przez swego zwycięskiego jarla. Kurganowie stawiali opór jeszcze przez chwilę, kiedy jednak kolejni ich współbracia zaczęli padać na śnieg barwiąc go na czerwono, duch walki opuścił ich całkowicie.
Nie licząc niewielkiej grupy chwalącej Khorna ponad innych bogów dumni grabieżcy rzucili się do ucieczki wzywając mroczne potęgi na pomoc. Norsmeni nie zamierzali im jednak tak łatwo odpuścić i ruszyli za nimi. Okazało się, że prowizoryczna barykada i wilcze doły ponownie przysłużyły się swoim twórcom. A nad wszystkim tym złoty smok kroczący po błękicie powiewał dumnie na lekkim wietrze...
strony: [1] [2] [3] [4] [5] [6] |
komentarz[31] | |
|
|
|
|
|
Komentarze do "Biały Płomień" |
|
|
|
|
|
|
|