..:: ELIXIR | Gry Fabularne(RPG) | Gry Komputerowe(cRPG) | Fantastyka | Forum | Twoje Menu Ustawienia
   » Ogólne

   » Rozgrywka

   Szukaj
>NASZE STRONY
 MAIN
:: Strona Główna
:: Forum
:: Chat
:: Blogi

 GRY FABULARNE
:: Almanach RPG
:: Neuroshima
:: Hard HEX
:: Monastyr
:: Warhammer
:: Wampir
:: D&D
:: Cyberpunk2020
:: Earthdawn
:: Starwars
:: Arkona

 GRY cRPG
:: NWN
:: Baldurs Gate
:: Torment
:: Morrowind
:: Diablo

 FANTASTYKA
:: Literatura
:: Tolkien
:: Manga & Anime
:: Galeria

 PROJEKTY
:: Elcards
:: Chicago

   Statystyki
userzy w serwisie:
gości w serwisie: 0
Ciało leżało w gęsto zarośniętym przydrożnym parowie, niemal by je przegapili gdyby nie kruki. Spłoszeni ich przybyciem padlinożercy z dzikim wrzaskiem i łopotem skrzydeł poderwały się znad zwłok. Ściągnęła wodze koniowi i ostrożnie pokierowała nim tak, aby zszedł z drogi do żlebu, kiedy już stanęli nad zwłokami, przechyliła się w kulbace, żeby dokładniej je obejrzeć. Było poszarpane dziobami ptaków i kłami czegoś o wiele większego, należało do mężczyzny, mieszczanina, może kupca sądząc po resztkach ubranie które się na nim zachowały.
-Trochę pomocy pasożycie? – warknęła.
-Trochę szacunku chłopko?
Odburknął demon, mimo to po chwili czuła, że serce zaczyna bić jej szybciej, krew uderzyła do głowy i ciepło rozlało się po całym ciele, przyjemnym niepokojącym mrowieniem które przeszyło ją aż po koniuszki palców. Pociągnęła nosem. Zapach krwi i zgnilizny uderzył do nozdrzy.
-Dzień, może dwa. – stwierdziła. – Zabiłyby go pewnie ghule, nadgryzły i zostawiły, muszę mieć tutaj mnóstwo żarcia.
-Jesteś pewna?
Pochyliła się jeszcze niżej i zabrała leżącą w trawie sakiewkę.
-Bandyci by go najpierw ograbili i raczej nie pogryźli.
Wyjechała z powrotem na drogę.
-Nie rozsądnej byłoby jechać lasem?
-Konno, przez ten matecznik? Nie ma mowy, poza tym ghule zazwyczaj nie strzelają z zarośli.
Ściągnęła koc z grzbietu konia odsłaniając olstry z parą pistoletów. Wyciągnęła jeden, razem z prochem który trzymała w rogu w jukach.
-Jeśli to wybuchnie Ci w twarz, ja nie będę tego leczył.
-Nie rozumiem czego się boisz. – stwierdziła nie spytała, jednocześnie kończąc ładować pierwszą broń.
-Jeden z moich dawnych…
-Ofiar?
-Kontrahentów – odparł. Mogła przysiąść, że szczerzy swoje eteryczne zęby w uśmiechu, że użył kolejnego słowa którego ona nie rozumie. – Miał nieprzyjemne przejścia z prochem. Poza tym, taki ze mnie staroświecki demon. Ta całe zabawy kołowrotami, zamkami, to domena krasnoludów, nie nas istot magicznych,
Zakończył z dumą,
-Aha – skwitowała całą rozmowę mruknięciem, schowała broń z powrotem do olstrów i nadal jadąc zaczęła wiązać ochraniacz na lewym przedramieniu.
-Nie sądzisz, że nie opłacało ci się tego nawet ściągać?
-Ciii. – uciszyła demona i odruchowo przytknęła palec do ust. – Słyszałeś…
Nie dokończyła, gdy z dzikim wrzaskiem z zarośli wypadł na drogę ghul, śliniąć się i szczerząc poźółkłe, zepstuę zęby rzucił się w ich kierunku. Wyszarpnęła pistolet i wypaliła prosto mu prosto w pysk, gdy potwór już gotów zamachnąć się pazurami. Kula urwała mu kawałek dolnej szczęki ochlapując bok konia krwią, a ghul wyjąc złapał się za bryzgająca posoką ranę. Stanęłą w strzemionach i uderzyła z góry okutą żelazem rękojeścią krusząc czaszkę i wbijając kawałki kości w głąb mózgu. Poderwała konia do galopu, z lasu wybiegały kolejne ghule. Wystrzeliła po raz drugi, kula chybiła odłupując kawał kory z drzewa. Stratowała dwa stworu próbujące, zabiec jej drogę, koń rżał.
-Dlaczego wszystko się musi tak kończyć!? – wrzeszczał demon.
-Stul dziób! Pieszo nas nie dogonią.
Wyszarpnęła topór, biorąc zamach i w pełnym będzie rąbiąc z konia, ostrze chrupnęło, grzęznąc w klatce piersiowej potwora i już tam zostało, pęd wyrwał jej drzewce z dłoni. Obejrzała się za siebie spoglądając na goniącą ją grupę. Odwróciła głowę z powrotem tylko po to, żeby zobaczyć jak dwa metry przed nimi nagle spod ziemi wystrzeliła lina, przecinając drogę tuż przed pędzącym koniem.
Zaklęli równocześnie, demon i ona gdy klacz wpadła prosto na pułapkę, rżąc i łamią przednie nogi, podczas gdy oni wystrzelili w powietrze.
Zwaliła się na ziemię wzbijając tuman kurzu i boleśnie obijając. Syknęła gdy rękojeść miecza wbiła jej się pod żebra.
-Chyba złamałam palec. – stęknęła wstając.
-To nie jest dziś twój największy problem! – wrzasnął demon. – Ja zajmę się obrażeniami, ty ghulami.
Przez ciało znów przebiegło niepokojące mrowienie, ból nie zniknął, ale stłuczone mięśnie odzyskiwały sprawność. Wyciągnęła miecz. Ghule się zbliżały, za dużo, o wiele za dużo, może z konia, może gdyby miała chociaż tarcze. Teraz była bez szans. Uniosła ostrze, .parę metrów. Czerwonopióra strzała wbiła się w gardło, powtór upadł na kolana charcząc i wyginając cielsko do tyłu. Ghule zatrzymały się. W powietrzu rozległ się tęten kopyt i chrzęst pancerza. Spojrzała za siebie. Pięć zakutych w stal postaci na wielkich ladrownanych rumakach zjeżdżało w dół traktem w równej tyralierze. Wspaniałe zbroje błyszczały w słońcu, każda z nich była całkowicie unikalnym dziełem, ozdobione złoconymi ornamentami i zwierzęcymi futrami. Szósty, także opancerzony jeździec został na szczycie wzgórza i napinał łuk do kolejnego strzału. Ghule rzuciły się do ucieczki, niemal momentalnie znikając w lesie, oprócz dwóch których dosięgły kolejne strzały. Odetchnęła z ulgą. Spojrzała w stronę niespodziewanej odsieczy. Rycerze zbliżyli się na tyle, że mogła teraz dokładniej przyjrzeć się zdobieniom pokrywających ich zbroje. Skomplikowane wzory czaszek i kolcy wiły się pośród stalowych płyt poznaczonych śladami ciosów, które zebrały podczas dziesiątek bitew w jakich brali udział, hełmy rzeźbione na kształt drapieżnych zwierząt, wielkie ośmioramienne gwiazdy na napierśnikach, gdy tylko zrozumiałą jak bardzo się pomyliła, chciała również rzucić się do ucieczki. W lesie miała większe szanse walcząc z ghulami niż tutaj ale poobijana podczas upadku noga nagle odmówiła posłuszeństwa. Zwaliła się na ziemię.
-Nie żartuj teraz. – Wrzasnęła do demona. – Chcesz nas zabić?
Rycerze chaosu, zwolnili otaczając ją. Galopujący ze wzgórza łucznik w dziobatymi hełmie, przystrojonym orlimi piórami, minął ich podjeżdżając do nadal rżącego i wijącego się na ziemi okaleczonego konia. Napiął łuk, aż zatrzeszczało łęczysko. Strzała przebiła szyje zwierzęcia na wylot, niemal przybijając ją do ziemi.
Spojrzała na górujące nad nią monumentalne sylwetki. Wstała i uniosła miecz, wydawał się jej teraz śmieszny, żałosny w obliczu takiego wroga.
-Gdzie jesteś cholero!? – znów zawołała demona. – Nie uciekaj tchórzu.
-Obłąkana? – odezwał się jeden z rycerzy, ochrypniętym, niemal zwierzęcym głosem.
-Majaczy, ze strachu – odparł inny cichym ale dobrze słyszanym półszeptem.
Spanikowana wodziła mieczem od jednego do drugiego.
-Najwyraźniej, chce się bronić. – usłyszała znowu półszept, wojownik w hełmie ozdobionym końskim ogonem i długim rozcięciem biegnącym od lewego policzka niemal do karku, zsiadł z konia. Dobywając miecza, stanął przed nią, przez chwile spoglądała na szare pozbawione źrenic oczy. – Zobaczmy co potrafi.
Atak był szybki i brutalny, bez pomocy demona obolałe mięśnie nie były nawet w połowie tak sprawne jak zazwyczaj. Jednym uderzeniem rycerz wybił jej broń z dłoni, ostatnią rzeczą jaką zobaczyła była zbliżająca się pancerna rękawica.
-Szkoda. – usłyszała jeszcze tracąc przytomność. – Naprawdę spodziewałem się czegoś więcej.


strony: [1] [2] [3] [4]
komentarz[24] |

Komentarze do "Gnoza"



Musisz być zalogowany aby móc oceniać.


© 2000-2007 Elixir. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Designed by Corwin Visual
Engine by Khazis Khull based on jPortal
Polecamy: przeglądarke Firefox. wlepa.pl


   Sonda
   W którym dziale trzeba więcej artykułów?
Bestiariusz
Przygody
Opowiadania
Zdolności
Przedmioty
Profesje
Postacie
Miejsca
Zasady
Musisz być zalogowany aby móc głosować.

   Top 10
   Wilkołak
   Elfia Wdzięcz...
   Tworzenie Pos...
   Skarb Piramidy
   Wiedźmin
   Chart
   Świątynia Upa...
   Zew Krwi
   Biały Płomień...
   Płomienie Smo...

   ShoutBox
Strona wygenerowana w 0.089475 sek. pg: